mamadzidka

niepłodność, ciąża, noworodek, dziecko, macierzyństwo

Nareszcie

w dniu 12 lutego 2014

No, nareszcie. Udało się. Nigdy nie myslałam, że się ucieszę na widok czyjegoś…pepka. A dokładniej pępka mojego syna. A kikucik, juz odpadnięty, odnalazł się w śpiochach. Z tego kikuta to był twardy zawodnik. Na początku przygody z pępuszkiem od razu darowałam sobie zalecaną wode z mydłem i do pielegnacji przystapiłam zaopatrzona w Octenisept. Tyle, że po dwóch tygodniach mozolnej roboty, której nie cierpieliśmy równo z synem – uparty kikut trzymał sie i trzymał. Po wysłuchaniu wielu rad – młoda matka czyli ja – zakupiła spirytus. Pani ekspedientka na stoisku monopolowym zerknęła tylko na mnie dziwnie. Może zwróciłam na siebie uwagę – w koncu do sklepu wyskoczyłam jeszcze w mojej ciązowej kurtce zimowej. A moze kojarzyla mnie jako stala klientke gdy jeszcze paradowalam z ogromnym brzuchem. Tak czy inaczej spirytus pomógł, naprawdę. Jeśli będę jeszcze kiedyś po raz drugi młodą matka w nic się nie będę bawić, tylko od razu spirytus. Raz, dwa i po krzyku, A teraz mały Dzidek ma fajny pępuszek. Matka jest zadowolona, dziecko mam nadzieję, że również. Teraz z czystym sumieniem zacznę go więcej kłaśc na brzuszku i delikatnie masować. Z obserwacji widzę, że Małego zaczynają nękać gazy lub trudności ze zrobieniem kupki. Tak czy inaczej chlopak sie męczy, pręży i robi czerwony. A Matka typowo gdy dziecku cos dolega – z zasady równiez z nim wspólcierpi. Oby tylko nie było z tego żadnych kolek w przyszłości. Jedno jest pewne – z dzieckiem nie można się nudzić.


Dodaj komentarz