mamadzidka

niepłodność, ciąża, noworodek, dziecko, macierzyństwo

Z cyklu nasze kity – karuzela

w dniu 30 Maj 2014

A myślałam, że to będzie nasz hit. A jest kit. Ale do rzeczy. Karuzelka łóżeczkowa zwana przez nas ” Misiaczki” – marzenie każdej matki i każdego niemowlęcia – chyba nam dogorywa. 

A miało być tak pięknie.

Gdy Synu bardziej zaczął przejawiać większe zainteresowanie światem, mądrzy rodzice, pomyśleli, w sieci poszperali i na allegro zakupili cudną zabaweczkę. Miód, malina. Misiaczki piękne, kolory subtelne, piękne dźwięki – wszystko to aby pokonać ogarniającą Syna nudę.

Cudo to prezentuje się tak właśnie. 
Karuzela – firma Fisher Price z projektorem.

źródło: http://allegro.pl/karuzela-fisher-price-z-projektorem-nowe-baterie-i4279545131.html

 

Po wyjęciu z pudełka – zakochałam się w tych misiach. Naprawdę. Ja jako dziecko chyba nie miałam takich gadżetów. No, na pewno nie miałam. Synek też pokochał to nowe wypełnienie nadłóżeczkowej przestrzeni. I wszystko było by pięknie jak w bajce. Ale minęły gdzieś 3 miesiące i nasz hit stał się kitem. Dlaczego? Ano. Powodów jest parę.

– montaż beznadziejny – mąż narzekał ( w sumie to powinnam od tego zacząć),

– po złożeniu ramię karuzeli (na której jest cały mechanizm), zaczęło się przechylać / odchylać od ściany łóżeczka, do której jest przymocowane (pod wpływem ciężaru),

– są 2 stopnie regulacji głośności, tej maksymalnej w ogóle nie używamy, (dorosły ledwo wytrzymuje ten hałas, a co tu dopiero mówic o niemowlaku),

– karuzela jest na 4 baterie R20, (duże, drogie, koszt wsadu to około 40 złotych). Właśnie zużywamy drugą partię baterii. Także karuzelka żre sporo energii przy naszej eksploatacji – średnio raz dziennie.

– i najważniejszy powód mojej frustracji – zaczęła się psuć!!! Po prostu się zacina, misiaczki nie idą w ruch, jednym słowem – gra a się nie kręci! 

Syn jest niepocieszony, robi niepocieszoną minę i nawołuje mnie spod karuzeli, żebym coś z tym fantem zrobiła. A mnie ręce opadają. No, bo jak to jest możliwe, żeby się popsuła nowa zabawka po 3 miesiącach użytkowania. W dodatku bez bezpośredniego kontaktu z rączkami synka. Zawsze mi się wydawało, że zabawki dla dzieci powinny być wyjątkowo trwałe. A tu taki kit. Ufff…

A więc na koniec – bardzo nie polecam.

 


8 responses to “Z cyklu nasze kity – karuzela

  1. lahana pisze:

    Dziękuję, dobra Kobieto, za ten wpis! Wpadłam na Twojego bloga po tym, jak zostawiłaś komentarz na moim odradzając zakupu laktatora Canpol. Wchodzę i widzę post o karuzeli, na którą właśnie się szykowałam 😀 Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Już go skreślam z listy zakupów 🙂

  2. Ale ogólnie karuzela się sprawdziła? Bo się zastanawiam nad kupnem i nie wiem czy się zdecydować;) Szkoda, że cena i marka firmy nie zawsze oznacza jakość;/ Złóż reklamację, niech Wam nową przysyłają;)

    • mamadzidka pisze:

      Ogólnie to dawała Synowi dużo radości: )więc myślę, że warto, reklamacji złożyć nie mogę – bo paragon wcięło…
      właściwie to lubię zabawki z tej firmy i może ten egzemplarz nam się trafił taki wybrakowany…

  3. wioleta4444 pisze:

    Nie wszystko jest dobre co się święci 🙂

  4. oj nie ładnie, dla mnie karuzele z góry są skazane na kit … nasz pałąk do karuzeli sprawdza się tylko do ściągania okularów P. . amen ! karuzele na strych 😀

Dodaj odpowiedź do Ewelina Malina Anuluj pisanie odpowiedzi