mamadzidka

niepłodność, ciąża, noworodek, dziecko, macierzyństwo

I wciąż medycznie

w dniu 7 sierpnia 2014

Od paru dni mamy maraton kontaktów ze służba zdrowia. A wszystko dlatego, że zapobiegliwa matka poukładała wszelkie wizyty (te planowe i zaległe) na te parę wolnych dni taty. Ogólnie całkiem sympatycznie jest. Tylko to szykowanie się i jeżdżenie…Nic się nie dało skumulować w jeden dzień.

N jak nefrolog

Wizyta wisiała nad nami już od dawna. Wszystko przez poszerzoną miedniczkę nerkową (co całkiem przypadkowo wyszło na badaniu usg brzuszka). Przyznam szczerze – początkowo to kompletnie nic mi to nie mówiło. Staram się też zdecydowanie mniej szukać informacji medycznych w internecie. (czemu? powoduje to mój chroniczny ból głowy, czuję, że wewnętrznie siwieję gdy czytam o czyhających zewsząd na moje dziecko strasznych chorobach. Także – ja dziękuję.)

Tak czy inaczej we wtorek mieliśmy okazję po raz pierwszy zasięgnąć porady pediatry – nefrolog. Pierwsze wrażenie – kobieta mocno specyficzna. Starsza babka, trochę typ jakby nauczycielki. Tak mi się skojarzyło bo dostało mi się, że wyniki badań moczu mam w segregatorze a nie wklejone chronologicznie do zeszytu. Dostałam nakaz kupna zeszytu! (Żeby nie było kupiłam sobie dzisiaj w Lidlu). Wizyta trochę mnie uspokoiła. Dowiedziałam się, że nie mamy się martwić. Głównym zaleceniem jest regularne badanie moczu i kontrola usg. No, i od czasu do czasu wizyta u szalonej pani nefrolog. 

E jak echo serca

Badanie na które czekałam od dobrych kilku miesięcy. Pierwsze Synu miał wykonane jeszcze w szpitalu po porodzie, w związku z wysłuchanym szmerem przy osłuchiwaniu serduszka. Wtedy ta wiadomość omal nie doprowadziła mnie do zawału serca a samo badanie przetrwałam ze łzami w oczach i zaciśniętymi zębami. No, ale cóż – chyba to normalne – byłam po porodzie, hormony szalały i czułam się jak na huśtawce. A teraz?

Badanie było super. Pani doktor – świetna osoba, uśmiechnięta z rewelacyjnym podejściem do dziecka. Synu uśmiechał się całe badanie intensywnie ciągnąc za kabel od sondy usg ( na co mu pani doktor oczywiście pozwalała). Ale co najważniejsze – wspaniała wiadomość. Synek nie ma wady serduszka! Wszystko jest w porządku. Miód na serce matki.

B jak badania

Dzisiaj od pierwszych chwil otwarcia oczu przez syna ( a potem moich, bo jak Synu otwiera to ja też muszę – symbioza taka) czatowałam, żeby złapać mocz do kubeczka. Tylko 40 minut ale jaki sukces. Udało się. Więc zapakowaliśmy się do przychodni co by jeszcze pobrać krew na zaległą morfologię. Myślałam sobie – no, tym razem to już na pewno będzie ryk. Ale Synu udowodnił, że matka omylną jest i to bardzo. Łez nie było. Trochę się kręcił i to wszystko. Dzielny pacjent po prostu. 

Trochę tego wszystkiego jest. Ale cieszę się niezmiernie, że mam to już z głowy. Więc teraz w nagrodę wymyślam Synowi jakąś atrakcję na popołudniową porę podrzemkową. Może się w końcu wybierzemy na ten park fontann? Bo Synu kocha wodę w każdej formie.


4 responses to “I wciąż medycznie

  1. Jacolinek pisze:

    Nie lubię jeździć po lekarzach.. Podziwiam za taką wytrwałość w jeżdżeniu od jednego do drugiego. Cieszę się, że Twój Synek nie ma żadnej wady serduszka, to najważniejsze.

  2. Dobrze, że badania już za Wami i że skończyło się, jak zazwyczaj, tylko na strachu;)
    U nas dopiero się zaczynają- bioderka, szczepienia itp., ehh, oby przetrwać.

Dodaj odpowiedź do mamadzidka Anuluj pisanie odpowiedzi